Trendy walutowe, czyli co czeka nas na dolarze, euro, funcie i złotym do końca roku?

trendy walutowe

trendy walutoweNiedawno miała miejsce konferencja online pod tytułem ABC Inwestowania. Jej celem było otwarcie drzwi dla wszystkich do edukacji na temat rynków finansowych i pomoc w wejściu w świat inwestycji XXI wieku. Jedna z prelekcji dotyczyła trendów walutowych, konkretnie na dolarze, euro, funcie i złotym. Jak będą sobie one radzić do końca roku? Panel na ten temat poprowadził Bartosz Sawicki – kierownik departamentu analiz Domu Maklerskiego TMS Brokers. Zapraszam do jej omówienia.

Prelekcja na temat trendów walutowych do końca roku

Na początku Bartosz Sawicki przypomniał jak od początku tego roku wyglądała sytuacja na rynkach akcji. Najpierw w marcu, inwestorzy w panice wyprzedawali akcje spółek, uciekali z tego rynku do gotówki, co wywołało ogromną wyprzedaż. To zjawisko zatrzymały rządy, instytucje oraz ministerstwa finansów dostarczając praktycznie nieograniczoną płynność, dzięki czemu rynki odrabiały straty. Najlepiej radziły sobie spółki technologiczne oraz zdrowotne, a najsłabiej te z tradycyjnych sektorów gospodarczych, jak energetyczne oraz finansowe.

Jak więc w tym czasie poradził sobie dolar amerykański? Odwrotnie do rynków akcji. Dolar zyskiwał na wartości podczas krachu, który miał miejsce w marcu, wtedy także osiągnął swoje maksimum w stosunku do innych walut. Wypadał korzystnie nawet w starciu z jenem japońskim, frankiem szwajcarskim czy najpopularniejszym aktywem określanym mianem bezpiecznej przystani – złotem. Natomiast w momencie, gdy instytucje finansowe aktywowały programy przywracające płynność na rynku, dolar znalazł się w odwrocie. W konsekwencji od kwietnia USD stopniowo traci na wartości przez 5 miesięcy z rzędu. Ostatni raz taka seria została zanotowana trzy lata temu, ale nawet wtedy ta waluta nie traciła procentowo tak mocno, jak choćby w lipcu tego roku. W tym czasie praktycznie każda waluta z grupy G10 się do niego umacniała, podobnie było w przypadku walut emerging markets. Dopiero wrzesień przynosi korektę zarówno w przypadku notowań spółek technologicznych, jak i wywołuje umocnienie się dolara. Co dalej? Dolar nie ma atutów, aby się umacniać, polityka fiskalna prowadzona w tym roku przez Amerykańską Rezerwę Federalną pozbawiła go atrakcyjności odsetkowej, z powodu dotkliwego cięcia stóp procentowych, więc nie należy oczekiwać powrotu do mocnego dolara.

Na euro również miała miejsce sytuacja bez precedensu. W marcu kurs EURUSD atakował nawet granicę 1,05. Natomiast pięć miesięcy później ustanawiał on kilkuletnie szczyty, znajdując się powyżej poziomu 1,19. W tej chwili utrzymuje się w okolicy 1,18. Czy na taką zmienność wpływ miało tylko osłabienie się dolara? Okazuje się, że nie. Inwestorzy oraz fundusze hedgingowe nagle zdecydowali się kupować euro i długa pozycja spekulacyjna na tej walucie zaczęła osiągać rekordowe wartości. Wpływ na ich decyzję mogło mieć wspólne utworzenie pakietu pomocowego na odbudowę Unii Europejskiej po pandemii, na co zgodę wyraziły dwie największe gospodarki, czyli Niemcy i Francja. W tym miesiącu tendencja wzrostowa na EURUSD została wyhamowana, a Bartosz Sawicki zakłada, że do końca roku będzie poruszała się w zakresie 1,17-1,19, lecz nie wyklucza, iż wykona ona jeszcze jedno podejście w kierunku 1,20.

Jak z kolei wyglądała sytuacja na bardziej ryzykownej walucie, czyli funcie brytyjskim? W marcu zanotował on swoje najniższe wartości w XXI wieku, zarówno w stosunku do euro, jak i do dolara. W kolejnych miesiącach jednak bardzo wyraźnie zyskał do USD, jednak miało to związek głównie ze słabością amerykańskiej waluty, a nie siłą brytyjskiej. Kolejny zwrot akcji miał miejsce w tym miesiącu. We wrześniu wrócił temat możliwości brexitu bez umowy, co zdecydowanie zaowocowało negatywnymi nastrojami i wyprzedażą GBP. Możliwe jednak, iż wycena tego ryzyka przez rynki okazała się przesadzona, więc Bartosz Sawicki przewiduje, że na koniec roku funt brytyjski będzie zdecydowanie mocniejszy niż w tej chwili, podobnie to wyglądało w czwartym kwartale 2019.

Pozostał polski złoty. W marcu miał miejsce największy odpływ kapitału z rynków wschodzących od pięciu lat. Oczywiście osłabiło to waluty wszystkich istotnych emerging markets, w tym PLN. W kulminacyjnym punkcie wyprzedaży w naszym kraju za euro płacono ponad 4,6 złotego, a w styczniu kosztowała mniej niż 4,25 PLN. Natomiast, w kolejnych miesiącach złoty stopniowo i mozolnie odrabia straty. Aktualnie znów nasza waluta znalazła się pod zwiększoną presją i kurs euro przekroczył 4,45 złotych. Inaczej wygląda sytuacja w porównaniu do dolara. Okazuje się, że od początku roku polski złoty zdołał nawet się o kilka procent umocnić w stosunku do tej waluty. Jak więc powinna wyglądać sytuacja do końca roku? Polski złoty powinien kontynuować odrabianie strat do euro w czwartym kwartale. Prognoza Bartosza Sawicki przewiduje więc, że za 3 miesiące ujrzymy wartość EURPLN poniżej 4,40.

Całą prelekcję można obejrzeć pod poniższym linkiem:

Jakub Bandura
Redaktor portalu TradersArea.pl. Wiedzę z zakresu inwestowania oraz rynków finansowych zgłębiał na studiach ekonomicznych. Trader rynku OTC i Forex preferujący handel krótkoterminowy. Entuzjasta analizy technicznej oraz statystyki.